piątek, 26 lipca 2019

"Najgorsze bywa to, co powtarzalne, rytmiczne, niezmienne, przewidywalne, nieuchronne i bezwładne - to, na co się nie ma wpływu, a co chwyta w swoje kleszcze i targa ze sobą do przodu"

Czy otaczająca nas rzeczywistość jest tak dziwna, jak ta przedstawiona w opowiadaniach Olgi Tokarczuk? Czy jednak autorka trochę "przesadziła", "przedobrzyła"? To chyba pierwsze pytanie, które nasuwa się po lekturze "Opowiadań bizarnych". I cóż... zamykając tę książkę, człowiek mimowolnie stara się znaleźć na nie odpowiedź.

Absurd, dziwność, zagubienie, konsternacja - takie skojarzenia pojawiają się już po pierwszych tekstach. Autorka prowadzi nas przez kreowany przez siebie świat indywiduów i niecodzienności. Wizje alternatywnych rzeczywistości pojawiają się w kolejnych opowiadaniach. Przeszłość i magia? Przyszłość i nowe możliwości? A może jednak zwrócenie uwagi na teraźniejszość i szkodliwe działania człowieka, które wpłyną na zmianę przyszłości? Pytania się mnożą, teksty zmuszają czytelnika do przemyśleń nad ich sensem.

Autorka nie ułatwia nam zadania. Nigdy nie mamy pewności, czym tym razem zaskoczy. Co więcej, kiedy już dochodzimy do punktu kulminacyjnego, za którym powinien kryć się klucz do rozwiązania nieprawdopodobnej zagadki, znajdujemy... kolejne opowiadanie! Tak, na zupełnie inny temat. Czytelnik zostaje zostawiony samemu sobie, oszołomiony, z kłębowiskiem sprzecznych myśli w głowie. Właśnie to skłania do większego skupienia przy kolejnych tekstach - bo może jednak coś ważnego przeoczyliśmy...

Każde z opowiadań jest inne, choć wszystkie łączy wrażenie "niedokończenia". Poczucie dziwności jest potęgowane wraz z rozwojem historii. W moim odczuciu dalsze teksty są bardziej dopracowane, przyjemniej się je czyta. Może to wynikać z tego, że czekamy na kolejne zaskoczenie, chociaż rozwiązanie i tak pozostanie poza naszym zasięgiem, a może chodzi o stopniowe wprowadzanie czytelników w coraz głębsze warstwy, ważniejsze tematy... Niemniej nie twierdzę, że "Opowiadania bizarne" stają się w pewnym miejscu przewidywalne - raczej dajemy się prowadzić autorce w kolejny nonsens i to z własnej woli.

Teksty zupełnie inne od tych, które poznałam do tej pory. Język przystępny, choć nie jest to raczej lektura do poduszki, na jeden wieczór. Ową "dziwność" najlepiej chłonąć w małych dawkach. Lektura zdecydowanie wyłamująca się ze schematów, którą warto poznać. Nietuzinkowe historie, tajemniczość i lekki niedosyt z powodu otwartej kompozycji, który sprawia, że jeszcze bardziej angażujemy się w kolejne teksty, próbując uchwycić myśl autorki i odkryć odpowiednie zakończenie. Ten paradoks chyba oddziałuje najmocniej i dzięki temu tej książki nie można odłożyć na długo. Krótko mówiąc, otwarta kompozycja zamyka nas w swoje sidła - sidła przemyśleń, własnych poszukiwań tropem wyznaczonym przez Olgę Tokarczuk w "Opowiadaniach bizarnych".