Rozstania są trudne. Tak było i tym razem. Przygodę z Domem Nocy rozpoczęłam na początku ubiegłego roku. Udało mi się wówczas zdobyć 11 tomów, niestety - moja biblioteka do teraz nie posiada zakończenia tak długiej serii! To jest co najmniej frustrujące. Zżyłeś się z bohaterami, podczas czytania miałeś wrażenie, że wraz z nimi bierzesz udział we wszystkich wydarzeniach, a nie możesz poznać zakończenia całego cyklu... Na szczęście niedawno udało mi się zdobyć "Wyzwoloną" autorstwa P.C. Cast i Kristin Cast. Powiem Wam, że było warto.
Z racji tak długiej przerwy w czytaniu ostatniego tomu i reszty, muszę przyznać, ze nie do końca pamiętałam o czym traktowała 11. część. Uprzednio odkładałam jedną część i zaraz sięgałam po następną, więc teraz trudno było mi rozgraniczyć, które wydarzenia miały miejsce w danym tomie. Znałam jednak całą historię, dlatego szybko powiązałam fakty i bez przeszkód mogłam się zagłębić w lekturze.
Cała seria stopniowo staje się coraz brutalniejsza. "Wyzwolona" stanowi apogeum drastyczności. Neferet zajmuje hotel Mayo i ogłasza się boginią ciemności. Aby zwiększyć swoją moc zabija wielu ludzi. Zoey i jej stadko muszą jak najszybciej znaleźć sposób, by unieszkodliwić byłą Najwyższą Kapłankę Domu Nocy w Tulsie. Unieszkodliwić, nie zabić, gdyż Neferet stała się nieśmiertelna.
Oprócz zabójstw byłej wampirki spotykamy się z ofiarami wśród głównych bohaterów serii. Moim zdaniem autorki dobrze zrobiły, że nie pozwoliły przeżyć wszystkim opowiadającym się po stronie dobra. Ostateczna bitwa dobra ze złem straciłaby wówczas swój podniosły charakter i oczywiście wydawałaby się mniej realna. Panie Cast dokonały dobrego wyboru. Bohaterowie poświęcili swoje życie dla dobra ogółu i za to otrzymali nagrodę już po śmierci.
Ostatni tom cyklu nie rozczarował mnie. Czytałam go wręcz chciwie, chcąc poznać zakończenie. Autorki zakończyły wszystkie rozpoczęte wątki, nie było żadnych niedomówień i to właśnie cenię. Niemniej jednak trudno było rozstać się z Domem Nocy i jego bohaterami. Po tylu tomach w Tulsie czułam się już, jak u siebie. Po tylu wędrówkach z bohaterami znałam już niemal każdy kąt tamtejszego Domu Nocy. Czytając kolejne części czułam się praktycznie jak jeden z adeptów. Zakończenie "Wyzwolonej" mogę teraz porównać do zakończenia ostatniej klasy szkoły, gdy pora się rozstać z przyjaciółmi ze zgranej klasy, z którymi tak wiele się przeszło i iść swoją drogą, wiedząc, że te czasy już nie wrócą.
Moim zdaniem autorki stworzyły świetny cykl. Nie przerosła ich nawet tak duża ilość tomów. Nie były to wątki wymyślane na siłę, tylko umiejętnie wprowadzone, idealnie łączące się i współgrające z całością. Wielki szacunek dla obu pań - ani razu nie zawiodły moich oczekiwań i nieraz potrafiły mnie zaskoczyć. Dużym plusem jest również to, że historia Zoey nie była przewidywalna, występowało wiele zwrotów akcji i ciągle coś się działo.
Polecam wszystkim zarówno "Wyzwoloną", jak i całą serię Dom Nocy. Warto znaleźć przyjaciół w głównych bohaterach cyklu. Tym bardziej, że nie zawodzą i świetnie się spełniają w tej roli.
Moja ocena: 10/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz