poniedziałek, 28 marca 2016
piątek, 25 marca 2016
Cena jest godziwa, Twa miłość prawdziwa
Rozstania są trudne. Tak było i tym razem. Przygodę z Domem Nocy rozpoczęłam na początku ubiegłego roku. Udało mi się wówczas zdobyć 11 tomów, niestety - moja biblioteka do teraz nie posiada zakończenia tak długiej serii! To jest co najmniej frustrujące. Zżyłeś się z bohaterami, podczas czytania miałeś wrażenie, że wraz z nimi bierzesz udział we wszystkich wydarzeniach, a nie możesz poznać zakończenia całego cyklu... Na szczęście niedawno udało mi się zdobyć "Wyzwoloną" autorstwa P.C. Cast i Kristin Cast. Powiem Wam, że było warto.
Z racji tak długiej przerwy w czytaniu ostatniego tomu i reszty, muszę przyznać, ze nie do końca pamiętałam o czym traktowała 11. część. Uprzednio odkładałam jedną część i zaraz sięgałam po następną, więc teraz trudno było mi rozgraniczyć, które wydarzenia miały miejsce w danym tomie. Znałam jednak całą historię, dlatego szybko powiązałam fakty i bez przeszkód mogłam się zagłębić w lekturze.
Cała seria stopniowo staje się coraz brutalniejsza. "Wyzwolona" stanowi apogeum drastyczności. Neferet zajmuje hotel Mayo i ogłasza się boginią ciemności. Aby zwiększyć swoją moc zabija wielu ludzi. Zoey i jej stadko muszą jak najszybciej znaleźć sposób, by unieszkodliwić byłą Najwyższą Kapłankę Domu Nocy w Tulsie. Unieszkodliwić, nie zabić, gdyż Neferet stała się nieśmiertelna.
Oprócz zabójstw byłej wampirki spotykamy się z ofiarami wśród głównych bohaterów serii. Moim zdaniem autorki dobrze zrobiły, że nie pozwoliły przeżyć wszystkim opowiadającym się po stronie dobra. Ostateczna bitwa dobra ze złem straciłaby wówczas swój podniosły charakter i oczywiście wydawałaby się mniej realna. Panie Cast dokonały dobrego wyboru. Bohaterowie poświęcili swoje życie dla dobra ogółu i za to otrzymali nagrodę już po śmierci.
Ostatni tom cyklu nie rozczarował mnie. Czytałam go wręcz chciwie, chcąc poznać zakończenie. Autorki zakończyły wszystkie rozpoczęte wątki, nie było żadnych niedomówień i to właśnie cenię. Niemniej jednak trudno było rozstać się z Domem Nocy i jego bohaterami. Po tylu tomach w Tulsie czułam się już, jak u siebie. Po tylu wędrówkach z bohaterami znałam już niemal każdy kąt tamtejszego Domu Nocy. Czytając kolejne części czułam się praktycznie jak jeden z adeptów. Zakończenie "Wyzwolonej" mogę teraz porównać do zakończenia ostatniej klasy szkoły, gdy pora się rozstać z przyjaciółmi ze zgranej klasy, z którymi tak wiele się przeszło i iść swoją drogą, wiedząc, że te czasy już nie wrócą.
Moim zdaniem autorki stworzyły świetny cykl. Nie przerosła ich nawet tak duża ilość tomów. Nie były to wątki wymyślane na siłę, tylko umiejętnie wprowadzone, idealnie łączące się i współgrające z całością. Wielki szacunek dla obu pań - ani razu nie zawiodły moich oczekiwań i nieraz potrafiły mnie zaskoczyć. Dużym plusem jest również to, że historia Zoey nie była przewidywalna, występowało wiele zwrotów akcji i ciągle coś się działo.
Polecam wszystkim zarówno "Wyzwoloną", jak i całą serię Dom Nocy. Warto znaleźć przyjaciół w głównych bohaterach cyklu. Tym bardziej, że nie zawodzą i świetnie się spełniają w tej roli.
Moja ocena: 10/10
Z racji tak długiej przerwy w czytaniu ostatniego tomu i reszty, muszę przyznać, ze nie do końca pamiętałam o czym traktowała 11. część. Uprzednio odkładałam jedną część i zaraz sięgałam po następną, więc teraz trudno było mi rozgraniczyć, które wydarzenia miały miejsce w danym tomie. Znałam jednak całą historię, dlatego szybko powiązałam fakty i bez przeszkód mogłam się zagłębić w lekturze.
Cała seria stopniowo staje się coraz brutalniejsza. "Wyzwolona" stanowi apogeum drastyczności. Neferet zajmuje hotel Mayo i ogłasza się boginią ciemności. Aby zwiększyć swoją moc zabija wielu ludzi. Zoey i jej stadko muszą jak najszybciej znaleźć sposób, by unieszkodliwić byłą Najwyższą Kapłankę Domu Nocy w Tulsie. Unieszkodliwić, nie zabić, gdyż Neferet stała się nieśmiertelna.
Oprócz zabójstw byłej wampirki spotykamy się z ofiarami wśród głównych bohaterów serii. Moim zdaniem autorki dobrze zrobiły, że nie pozwoliły przeżyć wszystkim opowiadającym się po stronie dobra. Ostateczna bitwa dobra ze złem straciłaby wówczas swój podniosły charakter i oczywiście wydawałaby się mniej realna. Panie Cast dokonały dobrego wyboru. Bohaterowie poświęcili swoje życie dla dobra ogółu i za to otrzymali nagrodę już po śmierci.
Ostatni tom cyklu nie rozczarował mnie. Czytałam go wręcz chciwie, chcąc poznać zakończenie. Autorki zakończyły wszystkie rozpoczęte wątki, nie było żadnych niedomówień i to właśnie cenię. Niemniej jednak trudno było rozstać się z Domem Nocy i jego bohaterami. Po tylu tomach w Tulsie czułam się już, jak u siebie. Po tylu wędrówkach z bohaterami znałam już niemal każdy kąt tamtejszego Domu Nocy. Czytając kolejne części czułam się praktycznie jak jeden z adeptów. Zakończenie "Wyzwolonej" mogę teraz porównać do zakończenia ostatniej klasy szkoły, gdy pora się rozstać z przyjaciółmi ze zgranej klasy, z którymi tak wiele się przeszło i iść swoją drogą, wiedząc, że te czasy już nie wrócą.
Moim zdaniem autorki stworzyły świetny cykl. Nie przerosła ich nawet tak duża ilość tomów. Nie były to wątki wymyślane na siłę, tylko umiejętnie wprowadzone, idealnie łączące się i współgrające z całością. Wielki szacunek dla obu pań - ani razu nie zawiodły moich oczekiwań i nieraz potrafiły mnie zaskoczyć. Dużym plusem jest również to, że historia Zoey nie była przewidywalna, występowało wiele zwrotów akcji i ciągle coś się działo.
Polecam wszystkim zarówno "Wyzwoloną", jak i całą serię Dom Nocy. Warto znaleźć przyjaciół w głównych bohaterach cyklu. Tym bardziej, że nie zawodzą i świetnie się spełniają w tej roli.
Moja ocena: 10/10
czwartek, 17 marca 2016
W głowie się nie mieści
Polska ciągle w tyle... Dla mnie to jest niepojęte, jak można nie czytać. Osobiście ubolewam nad tym, że mam mało czasu na czytanie, chętnie przeczytałabym w ciągu roku dwa razy tyle książek albo nawet więcej, ale żeby nie zajrzeć do żadnej książki... Ludzie, brak pieniędzy to nie jest wymówka! Biblioteki istnieją od wieków i tam nie zawołają od Was ani grosza! Książki nie gryzą, bibliotekarki również. Nie wiem czego się boicie.W dobie internetu i wirtualnego życia sięgnijcie po książkę. Stawcie opór rutynie i dajcie się przenieść do innej rzeczywistości. Naprawdę warto!
A tymczasem bierzmy przykład z naszych południowych sąsiadów! :)
A tymczasem bierzmy przykład z naszych południowych sąsiadów! :)
czwartek, 10 marca 2016
Sprawdź, czy wzrok Cię nie zawodzi
Drodzy Zaczytani, pora na darmowe badanie wzroku! Sprawdzajcie się i wprowadzajcie tę zasadę w życie nieustannie!
niedziela, 6 marca 2016
sobota, 5 marca 2016
Niesamowita kobieta... Bierzmy przykład!
Ma 82 lata i dwa razy w miesiącu piechotą pokonuje 14 kilometrów do biblioteki. Książki są jej sposobem na rutynę.
Pani Eugenii Papko kilka lat temu zepsuł się telewizor. Nie było jej stać na naprawę i na zakup nowego sprzętu, dlatego czytanie książek jest jej jedyną rozrywką. Teraz wyprawy do biblioteki i lektura wypożyczonych tytułów są jej całym życiem.
82 - letnia mieszkanka ukraińskiej wsi Walerianówka raz na dwa tygodnie pokonuje 14 kilometrów piechotą. Siedem do biblioteki i z powrotem. Staruszka ma wprawę w długodystansowych wędrówkach - w przeszłości była listonoszką. Ukończyła tylko cztery klasy polskiej szkoły, ale od 30 lat regularnie wypożycza książki. Pani Eugenia mogłaby dojeżdżać do biblioteki autobusem, jednak jej na to nie stać.
Książki są jej sposobem na rutynę. W ciągu dnia zajmuje się swoim gospodarstwem, przy którym zawsze jest dużo pracy. Wieczorem przez około dwie godziny czyta książki przed zaśnięciem. Eugenia Papko nie czyta wszystkiego, co wpadnie jej w ręce - najbardziej lubi książki wojenne, literaturę religijną i powieści detektywistyczne. W wyborze tytułów pomagają jej panie, które pracują w miejskiej bibliotece.
Pani Eugenia przyznaje, że w jej domu książki zawsze były w poszanowaniu. Staruszka jest lokalną celebrytką, odwiedzają ją ekipy telewizyjne, użytkownicy ukraińskiego Facebooka przesyłają jej książki w prezencie, a niektórzy pisarze, tak jak Bogdan Djaczyszyn ze Lwowa - swoje publikacje! Pani Eugenia jest wzorem do naśladowania - ciężka praca i wiek nie są żadną wymówką - książki można i powinno się czytać niezależnie od trybu i warunków życia.
źródło: Booklips.pl
środa, 2 marca 2016
Mądrości internetu
Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Bohaterowie przeczytanych przez nas książek wpływają poniekąd na nas samych, na nasz sposób postrzegania. Dzięki nim potrafimy dostrzec więcej niż przeciętny obserwator. Czytajmy więc jak najwięcej!
wtorek, 1 marca 2016
Bez książki, jak bez ręki...
Cześć wszystkim! Właśnie sobie uświadomiłam, że czytam dopiero piątą książkę w tym roku, a mamy początek marca... Występują drobne opóźnienia w podjętym wyzwaniu, niedobrze. Ale dam radę. Kto, jak nie ja? ;)
Ostatnio mam niezbyt wiele czasu, lecz staram się chociaż chwilę poświęcić na czytanie. Jeden rozdział dziennie stawiam sobie za minimum. Chociaż czuję niedosyt po jego przeczytaniu, bo chciałabym wiedzieć, co będzie dalej, no ale cóż. Jeszcze przyjdą takie dni, kiedy będę mogła czytać do woli i na to z niecierpliwością czekam. :)
Ostatnio mam niezbyt wiele czasu, lecz staram się chociaż chwilę poświęcić na czytanie. Jeden rozdział dziennie stawiam sobie za minimum. Chociaż czuję niedosyt po jego przeczytaniu, bo chciałabym wiedzieć, co będzie dalej, no ale cóż. Jeszcze przyjdą takie dni, kiedy będę mogła czytać do woli i na to z niecierpliwością czekam. :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)