piątek, 5 lutego 2016

Czytelnicze trendy 2016? Nie za wcześnie?

O prognozę tego, co będzie się działo w roku 2016 w świecie książek, pokusił się Los Angeles Times.
Oto pięć trendów, które według dziennikarzy tego tytułu mają szansę zawojować rynek książki w nadchodzącym roku.

Po pierwsze: powrót druku.
E-book i książka elektroniczna według dziennikarzy LA Times zdecydowanie tracą publiczność. Powołują się na badania, w ramach których prognozowano, że e-booki stanowić będą nawet ponad 60% sprzedawanych książek w USA. W 2015 roku nie udało im się zdobyć nawet 25% udziału na amerykańskim rynku. Sprzedaż książek klasycznych tymczasem rośnie. Ponadto przykład Idź, postaw wartownika - tytułu, który cieszył się wielką popularnością wśród Amerykanów - pokazuje, że na książki drukowane decydują się nie tylko starsi czytelnicy, ale i młodsi. Podobnie było z wieloma wydanymi w Stanach książkami dla młodzieży (na przykład „Diary of a Whimpy Kid: Oldschool”), te też sprzedały się lepiej w papierowej wersji. Wreszcie, pojawiły się książki - rozkładanki, książki eksperymentalne oraz kolorowanki dla dorosłych (ich sprzedaż wzrosła w tym roku o 95%), które jako wydania elektroniczne nie mają w ogóle racji bytu.
W 2016 roku rządzić więc będzie druk.

Po drugie: ruszamy w kosmos.

No dobrze, nie dosłownie, jedynie w naszych lekturach. Statystyki sprzedaży to jedno, drugie – to przeczucia, jak zachowają się czytelnicy, którzy nie żyją przecież zawieszeni w próżni. Film „Gwiezdne Wojny: Przebudzenie Mocy” - przez jednych ukochany, przez innych znienawidzony – nie przejdzie bez echa na rynku, również tym wydawniczym. Większego zapotrzebowania na książki fantastyczne i science fiction spodziewają się największe wydawnictwa, jak na przykład Hachette, które nakładem należącego do grupy domu Orbit wyda w 2016 roku aż 90 nowych tytułów.
Jeśli ktoś jeszcze nie przekonał się do fantastyki, najprawdopodobniej będzie to dobry moment, by zmienić zdanie, bo będzie z czego wybierać. Mamy nadzieję, że polskie wydawnictwa podchwycą ten trend.

Po trzecie: efekt George’a R.R. Martina.


__ Marlon James ujawnia, że zaczyna pisać powieść fantasy.

Jak już wiemy, „Wichry zimy” nie ukażą się na wiosnę. Może ukażą się zimą, może jesienią, a może dopiero w 2017 roku. Cytując słowa Martina: książka będzie gotowa, gdy ją skończę.
Nie można jednak zaprzeczyć, że serial „Gra o Tron” przywrócił świetność, a przynajmniej popularność, gatunkowi epickiej fantasy i autorzy coraz częściej po niego sięgają. Pamiętacie na przykład Marlona Jamesa, zdobywcę Man Booker Prize za 2015 rok?
Ten młody Jamajczyk już zapowiedział, że pisze afrykański odpowiednik „Pieśni lodu i ognia” i rzecz na miarę dzieł J. R. R. Tolkiena.

Miałem już dość głupich dywagacji na temat tego, czy hobbity mogą być czarnoskóre, więc postanowiłem zaczerpnąć z afrykańskiego folkloru i stworzyć afrykańskie fantasy na miarę Tolkiena. A jest czym się inspirować. W naszym folklorze mamy duchy, demony, magię, czarownice, gobliny, a nawet szalonych królów.
Nieznana jest jeszcze data premiery książki, znamy już jednak tytuł roboczy - „Black Leopard Red Wolf” („Czarny lampart, czerwony wilk”).
Przykład Jamesa to znak, że dla gatunku fantasy może to być dobry rok.

Po czwarte: fakty.
Z jednej strony będziemy czytać więcej fantastyki i science fiction. Z drugiej – coraz bardziej popularne będą historie oparte na faktach. Może i fabularyzowane, ale jednak opierające się na autentycznych wydarzeniach.
Trend ten widać obecnie przede wszystkim w filmach i serialach. „Making a Murder”, wyprodukowane przez Netflix, i „Narcos” z tej samej stajni, pokazują, że mamy dużą ochotę dla odmiany zagłębić się w historie prawdziwe, które w jakiś sposób interpretują historię czy naszą współczesną rzeczywistość.
Na razie modę tę podchwycili producenci telewizyjni, ale jest w tym trendzie spore, niewykorzystane jeszcze pole do popisu dla literatury, więc trzymajmy kciuki.

Po piąte: różnorodność.


__ Swietłana Aleksijewicz inspiruje Amerykanów do wprowadzenia różnorodności w literaturze.

Bardzo pozytywny efekt, przynajmniej na literaturę amerykańską, miał Nobel Swietłany Aleksijewicz. Ponieważ żaden Amerykanin nie został uhonorowany tą nagrodą od 1993 roku, w środowisku literackim w USA pojawiły się głosy, że literatura amerykańska potrzebuje ożywienia. Może nie tyle zamiera, co jest w swego rodzaju stagnacji. Potrzebni są nowy autorzy, promocja ich książek, nowych postaci książkowych, zwłaszcza w książkach dla młodzieży. Powstała w 2014 roku inicjatywa We Need Diverse Books (Potrzebujemy Różnorodnych Książek) zaczęła prężniej działać i od 2016 roku fundować będzie stypendia oraz granty dla młodych pisarzy i rysowników. W przygotowaniu jest też program sponsorujący wydania nowych książek i promujący młodych twórców.

Jak wiadomo, Amerykanie bardzo często zapoczątkowują trendy – nie tylko literackie – które szybko rozprzestrzeniają się na cały świat, więc kto wie: może podobne inicjatywy zobaczymy też u nas?

Jak sądzicie, które z tych prognoz są najbardziej realistyczne? Które z nich znajdą odzwierciedlenie również na polskim rynku książki?
Taki artykuł znalazłam w serwisie lubimyczytac.pl. Dla mnie druk zawsze będzie górą, cenię też różnorodność, lecz sądzę, że na wyznaczanie trendów tego roku jest trochę za wcześnie. Zdecydowanie wolę podsumowania, niż trendy wyjęte z rękawa. Cóż może akurat się sprawdzą, jednak ja nadal będę stawiać na książki, które przykuwają moją uwagę, będę czytać to, co lubię. Najwyżej nie będę trendy, ważne, że będę zadowolona. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz