poniedziałek, 21 maja 2018

O kacu słów kilka

"Znachor" zaskakuje mnie pozytywnie. Małymi krokami zbliżam się ku końcowi i niezmiernie ciekawi mnie zakończenie całej historii. Czyta się tę książkę naprawdę szybko, płynnie i przyjemnie. Nadejdzie pora na rzetelną opinię, ale najpierw muszę dokończyć lekturę i "ochłonąć" - po prostu potrzebuję chwili na rozstanie się z bohaterami, ich smutkami, szczęściem i całą gamą innych uczuć i emocji - by wrócić do rzeczywistości i móc chwycić za kolejną książkę. A tych mam ostatnio pod dostatkiem. Myślę jednak, że o tym innym razem. Teraz skupię się na kwestii kaca książkowego. Niejednokrotnie mnie dopadł i nigdy nie miał litości.. Książki w moim przypadku pochłaniają rzeczywistość, jestem bezradna w tej kwestii (a nigdy nie zrezygnuję z czytania). Lubię ten stan, gdy zadrukowane kartki papieru dają tyle szczęścia. Czytam już bardzo długo, a ciekawym jest to, że w tym jakże długim okresie odłożyłam tylko kilka pozycji, przez które, z różnych względów, nie potrafiłam przebrnąć. Tym bardziej zachęcające jest to, że okładka, krótki opis, czy też sam tytuł do mnie "przemawia" i mogę być niemalże w stu procentach pewna, że po przeczytaniu danej pozycji znów będę pod wpływem wcześniej wspomnianego kaca książkowego. I tak w moim przypadku historia ciągle zatacza koło.
Poddaję się temu i polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz