Do lektury książki autorstwa Magdaleny Wali zachęcił mnie zdecydowanie tytuł, nieszablonowy, intrygujący. Zaznajomiłam się również z kilkoma pochlebnymi recenzjami dotyczącymi tej pozycji, aczkolwiek moje osobiste odczucia względem "Przypadków pewnej desperatki", bo właśnie ten tytuł mam na myśli, są mieszane.
Jak już wcześniej wspomniałam, zdecydowanie na plus dla tej pozycji działa tytuł. Młodsze czytelniczki może również zachęcić projekt okładki. Osobiście jednak, choć zwykle sugeruję się właśnie okładką przy wyborze książek, wszechobecny róż i dziewczyna bardziej budząca we mnie skojarzenia z wariatką, niż z desperatką nie przekonały mnie. Pomimo to zdecydowałam, że dam szansę tej lekturze, gdyż w książkach, jak powszechnie wiadomo, najważniejsza jest treść.
Historia dotyczy Julii - studentki historii, która zaczyna przygodę ze swoim zawodem od pracy w gimnazjum. Sądzicie, że to nudne i zupełnie nieciekawe połączenie? Poznajcie bohaterkę, która żyje historią, jej znajomych, rodzinę, uczniów i dyrektorkę (usilnie i nieustannie starającą się uprzykrzyć życie podopiecznej), a zapewniam, że zmienicie zdanie. W życiu głównej bohaterki sporo się dzieje. Czeka Was przygoda, sporo humoru, ale też rozterek. Jednym słowem - cała paleta wrażeń. A teraz proszę się przyznać, która z czytelniczek marzyła niegdyś o męskim ideale? Opiekuńczy, dbający o kobietę i ich wspólną przyszłość, życzliwy, pomocny - można by tak długo wymieniać. Tymi cechami można bezsprzecznie opisać Pawła, chłopaka Julii. W tej pięknej dla niejednej dziewczyny bajce tkwi jednak jeden szkopuł, mianowicie studentka broni się na wszelkie sposoby, by w najbliższym czasie nie stanąć na ślubnym kobiercu. Jak więc potoczy się ich wspólna przyszłość i przede wszystkim, czy będą nadal razem? Cóż.. sięgnijcie po książkę i dowiedzcie się sami.
Warto również zwrócić uwagę na wątek historyczny, który autorka umiejętnie wplotła w wir wydarzeń powieści obyczajowej. Paweł odziedziczył dworek, w którym chciał zamieszkać z ukochaną. Nie powinno dziwić, że Julia jako pasjonatka historii przeszukała strych starego budynku. Co więcej, natrafiła na perełkę - pamiętnik niejakiej Agnety, pensjonarki służącej na dworze księżnej Izabeli Czartoryskiej. Razem z tą młodą damą będziemy przeżywać miłości ówczesnych panien, ale także będziemy mieć okazję rozwiązania kryminalnej zagadki.
"Przypadki pewnej desperatki" to powieść obyczajowa ze sporą dawką humoru i umiejętnie wprowadzonym wątkiem historycznym. Książka napisana lekkim językiem, dość często pojawiają się też zwroty młodzieżowe, co nie powinno dziwić przy pozycji opisującej losy studentów i poniekąd młodzieży. Treść spójna, wszystkie wątki wyjaśnione, nie ma żadnych niedomówień.
Muszę przyznać, że poświęciłam czas tej pozycji głównie ze względu na pamiętnik Agnety. Ciekawiło mnie, jak potoczą się losy pensjonarki. Liczyłam jednak na to, że wspomniany wątek będzie bardziej rozbudowany. Moim zdaniem historia zyskałaby na tym. Ponadto momentami irytowało mnie podejście Julii do życia - jej nieustanne narzekanie na chłopaka zapatrzonego w nią, jak w obrazek, nieumiejętność porozmawiania z nim wprost o tym, co czuje i myśli, podchody i próby zniechęcenia go do ślubu. Takiego zachowania spodziewałabym się raczej po jej uczniach, a nie dwudziestoparoletniej studentce. Muszę też przyznać, że miałam ochotę spisać tę książkę na straty. Jesteście pewnie ciekawi dlaczego? Już wyjaśniam. Otóż przez pierwsze kilkadziesiąt stron prawie nic się nie dzieje. Potrzeba dużo cierpliwości, bo dopiero później spada na nas lawina wydarzeń, która rekompensuje w znacznym stopniu początkowe zniechęcenie.
Reasumując, książka, mimo drobnych niedociągnięć, ciekawa i warta polecenia. Jest to debiut Magdaleny Wali, moim zdaniem udany. Lektura idealna na leniwy wieczór, ewentualnie dwa. Jeśli szukacie w książkach wątków miłosnych, kryminalnych, komediowych albo historycznych, to znajdziecie je, zharmonizowane w spójną całość, w "Przypadkach pewnej desperatki".
poniedziałek, 20 sierpnia 2018
wtorek, 17 lipca 2018
Dasz się oczarować?
Zaczytałam się ostatnio. Choć u mnie to normalny stan, gdy w moje ręce trafi dobra książka. I niestety nie jest to "Shirley", o której ostatnio wspominałam. Mozolnie brnęłam w tę historię, nie chciałam jej od razu spisywać na straty, ale w końcu, po dobrym miesiącu, odpuściłam, gdyż walka była nierówna. Zniechęciły mnie wszechobecne opisy wszystkiego (dosłownie). Miałam ochotę na romans, a dostałam szczegółowy opis każdej osoby, pomieszczenia etc. Mogłoby to być zaletą, oczywiście, ale nie w takiej ilości. Opisy dominowały, natomiast wydarzeń trzeba było szukać pośród nich. Na przestrzeni kilku stron nic się nie działo (od razu przywodzi mi to na myśl skadinąd popularną wśród starszego pokolenia "Modę na sukces", gdzie jedna z postaci się przewracała i trwało to trzy odcinki). Czekałam więc cierpliwie na rozwój i przyspieszenie akcji, ale cóż.. zawiodłam się. Jednak nie wykluczam powrotu do tej pozycji, być może dam jej jeszcze szansę.
Tymczasem chciałabym wspomnieć o serii, którą polecił mi znajomy. Pożyczone od niego książki niezwykle szybko wróciły do właściciela. Na chwilę obecną została mi w domu tylko jedna część. Mieliście okazję czytać fantastykę w wykonaniu Andrzeja Pilipiuka? Jeśli nie, to koniecznie zapoznajcie się z cyklem "Kuzynki". Tajemnica wyczuwalna od pierwszych stron, magia, alchemia z dawką historii. Polska fantastyka w świetnym wydaniu. Zajrzyjcie koniecznie, nie pożałujecie.
Więcej szczegółów w późniejszym terminie. Ja zabieram się za ostatni tom. 😊
Tymczasem chciałabym wspomnieć o serii, którą polecił mi znajomy. Pożyczone od niego książki niezwykle szybko wróciły do właściciela. Na chwilę obecną została mi w domu tylko jedna część. Mieliście okazję czytać fantastykę w wykonaniu Andrzeja Pilipiuka? Jeśli nie, to koniecznie zapoznajcie się z cyklem "Kuzynki". Tajemnica wyczuwalna od pierwszych stron, magia, alchemia z dawką historii. Polska fantastyka w świetnym wydaniu. Zajrzyjcie koniecznie, nie pożałujecie.
Więcej szczegółów w późniejszym terminie. Ja zabieram się za ostatni tom. 😊
środa, 13 czerwca 2018
"Każdy posiada moc kształtowania tego, co nadejdzie, jeśli tylko zdobędzie się na odwagę by walczyć o to, na czym mu zależy"
Zadam Ci, Czytelniku kilka pytań. Lubisz być zaskakiwany? Dreszczyk emocji i nieoczekiwane zwroty akcji są tym, czego szukasz w książkach? Magia jest dla Ciebie dodatkowym atutem? Jeśli odpowiedziałeś twierdząco na przynajmniej jedno z zadanych pytań, to "Caraval. Chłopak, który smakował, jak północ" jest wydany z myślą o Tobie. Gdybyś jednak niejednokrotnie zaprzeczył, cóż.. bądź świadomy tego, jak dużo tracisz.
Aby dodatkowo Cię zachęcić, porzucę chwilowo informacje na temat treści. Przyjrzyj się okładce i zastanów się, czy jesteś gotów wejść razem z bohaterami do tego niezwykłego świata, w którym wszystko jest możliwe, a jednocześnie nic nie jest takie, jak w pierwszej chwili może Ci się wydawać. Jak wrażenia? Magia, tajemnica i chęć rozwikłania zagadki? Przejdź w takim razie do lektury.
Historia opowiedziana przez autorkę wciąga bez reszty. Główną rolę w tej powieści odgrywają siostry, Scarlett i Tella. Ta ostatnia jest żądna przygód, odważna, ale też nierozważna, natomiast starsza z nich stanowi jej zupełne przeciwieństwo - jest bardziej uległa, niepewna, jednak dla Telli jest w stanie zrobić wszystko. Obydwie dziewczyny łączy chęć wyzwolenia się spod władzy despotycznego ojca. Taką możliwość może dać im Caraval, czyli coroczna gra, której stawką jest spełnienie marzenia. Dziewczęta zaproszone przez Mistrza Legendę, uciekają z domu, by zawalczyć o swoją przyszłość. W tym przedsięwzięciu pomaga im niedawno poznany, tajemniczy żeglarz Julian (postać, która może szczególnie przypaść do gustu żeńskiej części czytelników). Na miejscu jednak wszystko się komplikuje i Scarlett musi podjąć wyzwanie i poradzić sobie z nieustanną grą pozorów, by uratować siostrę. Pytanie, czy da radę to osiągnąć, będąc osobą niepewną, której towarzyszą ciągłe rozterki? Czy Caraval ją zmieni i osiągnie swój cel?
Zdradzę jeszcze, że zakończenie jest równie nieoczekiwane, wręcz szokujące. Warto poddać się magii tej gry i niezwykłej historii wykreowanej przez Stephanie Garber.
Resztę pozostawiam w Waszych rękach. Sami zdecydujcie, czy było warto sięgnąć po tę książkę. Ja ani trochę nie żałuję.
piątek, 8 czerwca 2018
"Miłość nie jest idealna. To ciężka robota i czasami kochanie wymaga więcej wysiłku niż ucieczka."
Jay Crownover nie rozczarowuje. Co więcej, moim zdaniem "Zaryzykuj miłość" jest tą "lepszą" częścią całości. Dlaczego? W tym tomie niezwykle dużo się dzieje. Akcja jest ciągle napędzana i dzięki temu nie zdajesz sobie sprawy z tego, że w szybkim tempie, nieubłaganie zbliżasz się do końca.
Jeta i Ayden na drodze do miłości czeka jeszcze wiele perypetii. Ich przeszłość da o sobie znać, co skomplikuje ich dotychczasowy układ. Przed bohaterami wiele przeciwności. Czy ich miłość przetrwa to, co zgotuje im los? Czy ich przeszłość będzie silniejsza od miłości, która niewątpliwie łączy tę parę i nie pozwoli im zaznać szczęścia? Dowiedzcie się sami, czytając ten romans.
Bez wątpienia dużą zaletą tej pozycji jest język, jakim posługuje się autorka. Nie wprowadza ona zbędnego patosu, historia tym samym jest opowiedziana w sposób przystępny i lekki. Mocną stroną są także bohaterowie wykreowani przez Jay Crownover. Silne kobiety walczące o swoje szczęście i wytatuowani mężczyźni - z pozoru twardzi, niemniej opiekuńczy i potrafiący zadbać o drugą osobę - niejednemu czytelnikowi przypadną do gustu.
Warto również zwrócić uwagę na wymuszony podział omawianej historii na tomy. Lepszym rozwiązaniem, według mnie, byłoby opisanie wszystkich wydarzeń w jednej książce. Wybór autorki nietrafiony, gdyż opowieść wiele na tym straciła.
Podsumowując, warto sięgnąć po książki tej autorki. "Zaryzykuj miłość" jest pozycją, pomimo wszystko, wartą przeczytania. Można ją z czystym sumieniem potraktować jako przerywnik między bardziej wymagającymi lekturami. Polecam szczególnie młodzieży. Warto, aby ludzie wkraczający w dorosłość, poznający świat, zagłębili się w historie tej autorki. Z sytuacji wykreowanych we wspomnianych książkach mogą wyciągnąć wiele wniosków, natomiast bohaterowie staną się dla niektórych wzorem, a ich zachowania będą stanowić drogowskaz, jak postępować i radzić sobie w trudnych sytuacjach, które niejednokrotnie staną na drodze młodych osób. Jednak głównym przesłaniem płynącym z książek Jay Crownover jest dewiza miłości przezwyciężającej wszelkie przeciwności. Kiedy trafi się na tę odpowiednią osobę, razem można wytrwać w każdej sytuacji. Dla niejednego człowieka może to i banał, lecz dla wielu młodych siła prawdziwej miłości (nawet tej pierwszej) jest niezwykle ważna i poniekąd kształtuje młodzieńczy charakter. Tak więc młodzież niech chwyta za omawiane tomy i, mówiąc kolokwialnie, "wynosi" z nich jak najwięcej. Zachęcam do lektury. 😊
Jeta i Ayden na drodze do miłości czeka jeszcze wiele perypetii. Ich przeszłość da o sobie znać, co skomplikuje ich dotychczasowy układ. Przed bohaterami wiele przeciwności. Czy ich miłość przetrwa to, co zgotuje im los? Czy ich przeszłość będzie silniejsza od miłości, która niewątpliwie łączy tę parę i nie pozwoli im zaznać szczęścia? Dowiedzcie się sami, czytając ten romans.
Bez wątpienia dużą zaletą tej pozycji jest język, jakim posługuje się autorka. Nie wprowadza ona zbędnego patosu, historia tym samym jest opowiedziana w sposób przystępny i lekki. Mocną stroną są także bohaterowie wykreowani przez Jay Crownover. Silne kobiety walczące o swoje szczęście i wytatuowani mężczyźni - z pozoru twardzi, niemniej opiekuńczy i potrafiący zadbać o drugą osobę - niejednemu czytelnikowi przypadną do gustu.
Warto również zwrócić uwagę na wymuszony podział omawianej historii na tomy. Lepszym rozwiązaniem, według mnie, byłoby opisanie wszystkich wydarzeń w jednej książce. Wybór autorki nietrafiony, gdyż opowieść wiele na tym straciła.
Podsumowując, warto sięgnąć po książki tej autorki. "Zaryzykuj miłość" jest pozycją, pomimo wszystko, wartą przeczytania. Można ją z czystym sumieniem potraktować jako przerywnik między bardziej wymagającymi lekturami. Polecam szczególnie młodzieży. Warto, aby ludzie wkraczający w dorosłość, poznający świat, zagłębili się w historie tej autorki. Z sytuacji wykreowanych we wspomnianych książkach mogą wyciągnąć wiele wniosków, natomiast bohaterowie staną się dla niektórych wzorem, a ich zachowania będą stanowić drogowskaz, jak postępować i radzić sobie w trudnych sytuacjach, które niejednokrotnie staną na drodze młodych osób. Jednak głównym przesłaniem płynącym z książek Jay Crownover jest dewiza miłości przezwyciężającej wszelkie przeciwności. Kiedy trafi się na tę odpowiednią osobę, razem można wytrwać w każdej sytuacji. Dla niejednego człowieka może to i banał, lecz dla wielu młodych siła prawdziwej miłości (nawet tej pierwszej) jest niezwykle ważna i poniekąd kształtuje młodzieńczy charakter. Tak więc młodzież niech chwyta za omawiane tomy i, mówiąc kolokwialnie, "wynosi" z nich jak najwięcej. Zachęcam do lektury. 😊
czwartek, 7 czerwca 2018
Nadszedł koniec
Dzisiaj krótko, gdyż za chwilę wyjeżdżam do pracy. Wczorajszy wieczór minął mi w Bon Temps. Tak, zaczytałam się w przygodach Sookie Stackhouse. I dotarłam, niestety, do najgorszego momentu dla czytelnika - skończyłam serię, którą żyłam przez ostatnie kilka miesięcy. Szybki komentarz do całego cyklu? Polecam, nie zniechęcajcie się, dużo się dzieje, wiele zwrotów akcji i coraz ciekawszych postaci. Ale pomimo to czuję jednak niedosyt.. Ostatnia część w pewien sposób mnie rozczarowała, według mnie jest w niej trochę niejasności, lecz o tym innym razem.
Natomiast dzisiaj rozpoczęłam lekturę innego gatunku. Ciekawi mnie, czym zaskoczy mnie "Shirley" Charlotte Bronte. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko to sprawdzić, przewracając kolejne kartki książki.
Tymczasem trzeba wrócić do szarej rzeczywistości i wykonać swoje obowiązki.
Natomiast dzisiaj rozpoczęłam lekturę innego gatunku. Ciekawi mnie, czym zaskoczy mnie "Shirley" Charlotte Bronte. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko to sprawdzić, przewracając kolejne kartki książki.
Tymczasem trzeba wrócić do szarej rzeczywistości i wykonać swoje obowiązki.
wtorek, 29 maja 2018
Życie zaskakuje
Gorąco, prawda? Ja dzisiaj się rozpłynęłam.. przy stoisku z książkami w
Biedronce. I nie, to nie efekt nadmiernej ilości słońca. Niektórzy już pewnie
słyszeli, że ów dyskont po raz kolejny wprowadził promocję - tym razem bodajże
chwalą się 2 000 000 egzemplarzy. Z racji tego, że wkrótce dzień dziecka,
przeważają pozycje dla najmłodszych. Jednak w tym niezgrabnym stosie znalazłam
perełkę. Zupełnie niedawno pisałam na temat "Znachora". W swojej
opinii zawarłam stwierdzenie, że już się nie dowiem, co się stało z doktorem
Pawlickim. Jakże się pomyliłam! Spod stosu bajek, biografii i poradników
nieśmiało wyglądał "Profesor Wilczur". Już miałam przejść obojętnie,
bo czas naglił, jednakże ten tytuł przykuł moją uwagę. Okazało się, że jest to
kontynuacja "Znachora"! Nie muszę chyba pisać, że opuściłam sklep
razem z tą powieścią? Teraz być może poznam odpowiedź na nurtujące mnie
pytania. Szczerze mówiąc nie zdawałam sobie sprawy, że mogę poznać dalszy ciąg
tej historii. Jestem również ciekawa, czy kontynuacja sprosta moim
oczekiwaniom, czy jednak mnie rozczaruje. Nie pozostaje mi nic innego, jak
tylko zagłębić się w treść, aczkolwiek wszystko w swoim czasie.
Obecnie wróciłam do lektury cyklu o Sookie Stackhouse. Aktualnie jestem na
półmetku przedostatniego tomu. Ciekawi mnie niezmiernie zakończenie całego
cyklu. Zalecenia? - cierpliwość, spokój i czas wolny.
Co do wolnego czasu, postaram się go także wygospodarować, żeby częściej tu
zaglądać i przede wszystkim zostawić po sobie jakiś ślad obecności. Treściwy,
konkretny i nie pozbawiony sensu.
Chcę jeszcze na koniec wspomnieć o wyżej wymienionej akcji. Idea dobra,
cena zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po książkę dla siebie, czy też na
prezent. W pewien sposób promowane jest czytelnictwo, aczkolwiek sposób
prezentowania, wystawiania proponowanych pozycji woła o pomstę do nieba! Mi,
jako czytelnikowi, nie podoba się to, że te wszystkie egzemplarze są wrzucone
do jednego kosza i tym samym niejednokrotnie zniszczone. Nie mogę patrzeć na zagięte
narożniki i pomięte okładki.. Szkoda pracy i zaangażowania tak wielu ludzi, którzy
starali się o to, by każdy z nich cieszył czytelnika. Nie raz udaje mi się
wybrać coś godnego uwagi, aczkolwiek bywa i tak, że rezygnuję z zakupu, gdyż
kilkudziesięcioletnie tomy, które stoją na półkach w moim domu rodzinnym
wyglądają o wiele lepiej, niż te oferowane przez markety - sponiewierane przez
dziesiątki klientów. Reasumując, pomysł popieram, ale jednocześnie apeluję, by
uszanować książki, gdyż wielu jeszcze może się nimi wtedy cieszyć.
środa, 23 maja 2018
"Chcąc serce pozyskać, trzeba całe serce okazać"
No i stało się.. "Znachor" wciągnął mnie w swoją fabułę bez reszty i nie pozwolił oderwać się od lektury, zanim historia nie dobiegnie końca. Przyznam szczerze, że początkowo nie byłam przekonana do tej pozycji. Co więcej, po przeczytaniu kilku stron zastanawiałam się, czy nie odłożyć tej książki na półkę. Teraz jestem jednak "mądrzejsza" o kolejne 300 stron i z całą pewnością mogę stwierdzić, że byłoby to z mojej strony wielkim błędem. Tadeusz Dołęga - Mostowicz stworzył, w moim mniemaniu, historię niezwykłą, chwytającą za serce i jednocześnie pouczającą. Nie sposób dostrzec w niej sztuczności. Bohaterów szybko można polubić, związać się z nimi i w napięciu oczekiwać na rozwój wydarzeń.
Książkę tę czyta się niezwykle szybko i płynnie. Nie ma niepotrzebnych niedomówień. Cała historia składa się w logiczną całość. Mam tylko jedno "ale" - ciekawi mnie, co stało się z doktorem Pawlickim. Czytając, cały czas podejrzewałam, iż w końcu przekona się on do miejscowego znachora i zamiast toczyć z nim wojny, będzie czerpał z wiedzy tego umiejętnego człowieka. Nie dowiem się już, jak potoczyły się jego losy, ale najważniejsze, że główny wątek został rozwiązany w sposób naturalny. Ogrom szczęścia bohaterów, których los spleciony od dawna, pomimo rozłąki i wielu trudności, łączy się na nowo, a w ostateczności przynosi efekt w postaci odnalezionego szczęścia, a nawet życia, czytelnikowi również przynosi ukojenie i sprawia, że z czystym sumieniem może odłożyć tę książkę. Tak, dopiero teraz, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku wobec książkowego bohatera, będąc z nim i wspierając przez te ponad 300 stron jego historii.
Kultura sprzed lat i ówcześnie używany język to kolejne walory tej pozycji. Czytając w tym roku wiele książek z gatunku fantastyki, miło było przenieść się do tego okresu i poznać zupełnie inną historię.
Polecam wszystkim z całego serca.
Książkę tę czyta się niezwykle szybko i płynnie. Nie ma niepotrzebnych niedomówień. Cała historia składa się w logiczną całość. Mam tylko jedno "ale" - ciekawi mnie, co stało się z doktorem Pawlickim. Czytając, cały czas podejrzewałam, iż w końcu przekona się on do miejscowego znachora i zamiast toczyć z nim wojny, będzie czerpał z wiedzy tego umiejętnego człowieka. Nie dowiem się już, jak potoczyły się jego losy, ale najważniejsze, że główny wątek został rozwiązany w sposób naturalny. Ogrom szczęścia bohaterów, których los spleciony od dawna, pomimo rozłąki i wielu trudności, łączy się na nowo, a w ostateczności przynosi efekt w postaci odnalezionego szczęścia, a nawet życia, czytelnikowi również przynosi ukojenie i sprawia, że z czystym sumieniem może odłożyć tę książkę. Tak, dopiero teraz, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku wobec książkowego bohatera, będąc z nim i wspierając przez te ponad 300 stron jego historii.
Kultura sprzed lat i ówcześnie używany język to kolejne walory tej pozycji. Czytając w tym roku wiele książek z gatunku fantastyki, miło było przenieść się do tego okresu i poznać zupełnie inną historię.
Polecam wszystkim z całego serca.
poniedziałek, 21 maja 2018
O kacu słów kilka
"Znachor" zaskakuje mnie pozytywnie. Małymi krokami zbliżam się ku końcowi i niezmiernie ciekawi mnie zakończenie całej historii. Czyta się tę książkę naprawdę szybko, płynnie i przyjemnie. Nadejdzie pora na rzetelną opinię, ale najpierw muszę dokończyć lekturę i "ochłonąć" - po prostu potrzebuję chwili na rozstanie się z bohaterami, ich smutkami, szczęściem i całą gamą innych uczuć i emocji - by wrócić do rzeczywistości i móc chwycić za kolejną książkę. A tych mam ostatnio pod dostatkiem. Myślę jednak, że o tym innym razem. Teraz skupię się na kwestii kaca książkowego. Niejednokrotnie mnie dopadł i nigdy nie miał litości.. Książki w moim przypadku pochłaniają rzeczywistość, jestem bezradna w tej kwestii (a nigdy nie zrezygnuję z czytania). Lubię ten stan, gdy zadrukowane kartki papieru dają tyle szczęścia. Czytam już bardzo długo, a ciekawym jest to, że w tym jakże długim okresie odłożyłam tylko kilka pozycji, przez które, z różnych względów, nie potrafiłam przebrnąć. Tym bardziej zachęcające jest to, że okładka, krótki opis, czy też sam tytuł do mnie "przemawia" i mogę być niemalże w stu procentach pewna, że po przeczytaniu danej pozycji znów będę pod wpływem wcześniej wspomnianego kaca książkowego. I tak w moim przypadku historia ciągle zatacza koło.
Poddaję się temu i polecam.
Poddaję się temu i polecam.
czwartek, 10 maja 2018
Zmiany w ostatnim czasie
Seria o Sookie Stackhouse chwilowo poszła u mnie w odstawkę. Zapytacie dlaczego? Otóż mam wiele własnych, ale do tej pory nieprzeczytanych książek i postanowiłam, że muszę nadrobić te zaległości. Ponadto w ostatnim okresie przybyły mi na półkę kolejne pozycje (urodziny, zakupy). Tak więc jestem już po lekturze "Zapisków z każdej strony okna", nad którą długo po przeczytaniu jeszcze się zastanawiałam, ale pozostała ona dla mnie nie do końca zrozumiała. Myślę, że o tym więcej powiem, bardziej rozwinę tę myśl, gdy będę pisać opinię o tej książce. Obecnie jestem w trakcie lektury "Znachora" Tadeusza Dołęgi-Mostowicza. Przyznam się szczerze, że nie widziałam filmu, dlatego ta historia nadal pozostaje dla mnie zagadką. Jestem niezmiernie ciekawa, jak to wszystko się rozwinie i przede wszystkim jaki będzie finał. Wszystko przede mną. :)
Tymczasem uciekam sprawdzać książkę. Ktoś mi zaufał w kwestii korekty i nie mogę Go zawieść. Tym bardziej, że to mój pierwszy raz.
Biorę się do pracy, trzymajcie się. :)
poniedziałek, 23 kwietnia 2018
Nieważne, jak dużo czytasz, twój mózg nigdy nie będzie miał dosyć
Muszę się przyznać, że godnie obchodziłam dzisiejsze święto - kolejne kilka rozdziałów książki za mną. Bieżący rok obfituje u mnie w sukcesy czytelnicze (być może trochę górnolotnie powiedziane, aczkolwiek dla mnie to duży progres, choć dawniej tylko w wakacje potrafiłam przeczytać 50 książek..). Obecnie czytam już 17. książkę i mam zdecydowanie apetyt na więcej. ;) A z racji tego, że rośnie on podobno w miarę jedzenia, liczę, iż osiągnę swój cel na ten rok, a nawet podniosę sobie poprzeczkę. Wyzwanie 26 książek 2018, którego się podjęłam, chciałabym skończyć przed upływem wakacji - uważam, że jest to w moim wypadku termin wykonalny i przede wszystkim realny.
Dość jednak już tych podsumowań, strasznie dawno mnie tutaj nie było.. Obiecałam jednak, że nie będę smęcić o braku czasu i tym podobnych (choć teraz uświadomiłam sobie, że w tym roku jestem jednak jakoś bardziej zorganizowana i nie mogłabym nawet narzekać na brak czasu, a już z całą pewnością nie tak często, jak w roku ubiegłym). Obecnie zatraciłam się w serii o Sookie Stackhouse. Jestem pewna, że wiele osób ją kojarzy (powstał nawet serial). Przede mną jeszcze tylko 2 i pół tomu.. Ciężko będzie się z tą serią rozstać.. zdecydowanie tak. Przepadam za nadnaturalnymi historiami, a pani Harris nie szczędzi jej (nadnaturalności szczególnie) czytelnikom. Po którymś z kolei tomie serii postanowiłam, że napiszę opinię o całokształcie, a nie o poszczególnych częściach. Było to spowodowane przede wszystkim tym, iż nie mogłam się powstrzymać przed tym, by nie otworzyć kolejnej książki, a gdy już to się stało nawet nie wiem, kiedy ją kończyłam.. I oczywiście rozpoczynałam następną.
Lecę świętować dalej, jednakże mam nadzieję, że uda mi się zmobilizować i prowadzić tę stronę bardziej regularnie, podobnie, jak udaje mi się to do tej pory z czytaniem. :)
wtorek, 23 stycznia 2018
Nowy Rok - nowa ja?
Wpadłam tylko na chwilę, gdyż zmęczenie bierze górę, ale daję radę jeszcze. ;) Postanowienie na Nowy Rok względem tej strony jest tylko jedno, aczkolwiek konkretne - nie będę publikować postów, w których narzekam na brak czasu, a w zamian napiszę opinię wcześniej przeczytanej książki lub wrażenia dotyczące aktualności w świecie książek itp. Będzie treściwiej, konkretniej i szczerze. Koniec z narzekaniem, czas brać się do roboty. Pierwszy sukces mam już za sobą w postaci jednej już opublikowanej opinii i rozpoczętej dzisiaj 4. książce w tym roku. :) Oby tak dalej.
Czytajcie, jeśli macie więcej siły ode mnie :p
Ja niestety muszę odpuścić na rzecz snu ;)
Dobranoc Zaczytani :)
Czytajcie, jeśli macie więcej siły ode mnie :p
Ja niestety muszę odpuścić na rzecz snu ;)
Dobranoc Zaczytani :)
sobota, 20 stycznia 2018
"Czasami coś musi się zmienić, ponieważ nie może dłużej zostać takie samo"
Jeśli lubicie książki o miłości trudnej do zrealizowania to "Zaryzykuj ze mną" autorstwa Jay Crownover jest właśnie dla Was.
Autorka wprowadza nas w świat niezwykle barwnych osobowości, jednakże każda z nich jest napiętnowana przez los. Życie głównych bohaterów dla ludzi postronnych mogło by się wydawać idealne. Nic bardziej mylnego, pozory często mylą. Demony przeszłości nie opuszczają Ayden i Jeta ani przez chwilę, utrudniając im zbliżenie się do siebie.
Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, więc powiem tylko tyle, że miłość zdecydowanie wisi w powietrzu. :)
Już wcześniej spotkałam się z twórczością Jay Crownover i tym razem też się nie zawiodłam. Autorka bierze na warsztat "trudne przypadki", ale zdecydowanie potrafi sobie z nimi poradzić. Historia Ayden i Jeta wciąga od pierwszych stron, zabiera w wir wydarzeń i nie łudźcie się, że Was wypuści nim skończy się pierwszy tom - awykonalne.
Autorka wprowadza nas w świat niezwykle barwnych osobowości, jednakże każda z nich jest napiętnowana przez los. Życie głównych bohaterów dla ludzi postronnych mogło by się wydawać idealne. Nic bardziej mylnego, pozory często mylą. Demony przeszłości nie opuszczają Ayden i Jeta ani przez chwilę, utrudniając im zbliżenie się do siebie.
Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, więc powiem tylko tyle, że miłość zdecydowanie wisi w powietrzu. :)
Już wcześniej spotkałam się z twórczością Jay Crownover i tym razem też się nie zawiodłam. Autorka bierze na warsztat "trudne przypadki", ale zdecydowanie potrafi sobie z nimi poradzić. Historia Ayden i Jeta wciąga od pierwszych stron, zabiera w wir wydarzeń i nie łudźcie się, że Was wypuści nim skończy się pierwszy tom - awykonalne.
poniedziałek, 1 stycznia 2018
Podsumowanie roku
Nie wszystko w tamtym roku poszło po mojej myśli, zwłaszcza czytanie. Za książkę chwytałam w każdej wolnej chwili, ale ze swojego wyniku nie jestem w ogóle zadowolona. Podjęłam wyzwanie "26 książek 2017" i niestety nie udało mi się go zrealizować, z czego jestem ogromnie niezadowolona.. W sumie przeczytałam 24 książki, więc całkiem niewiele zabrakło, co jeszcze bardziej potęguje niesmak porażki. Jednak pomimo wszystko jestem w większości zadowolona z przeczytanych pozycji. 2017 rok w książkowym świecie obfitował w rodzinną, wręcz swojską atmosferę, był pełen emocji, nieraz pouczający, a innym razem przejmujący, chwytający za serce. W porównaniu do lat poprzednich nie było w nim prawie wcale fantastyki.
Reasumując, wiele stron za mną, ale i też wiele przede mną. Mam nadzieję, że 2018 rok będzie bardziej owocny, jeśli chodzi o czytanie. Trzeba podjąć niezrealizowane wyzwanie na nowo i tym razem mu sprostać. Mam tę moc, tylko niestety czasu brak.. :(
A teraz pora na wybór pierwszej pozycji w tym nowym roku. :) Kilka prezentów jeszcze czeka na mnie i nie wiem, który z nich wybrać na początek. Dam Wam z pewnością znać.
Tymczasem wszystkiego najlepszego w tym Nowym 2018 roku, wielu przeczytanych tytułów i realizacji podjętych celów. 🙌
Reasumując, wiele stron za mną, ale i też wiele przede mną. Mam nadzieję, że 2018 rok będzie bardziej owocny, jeśli chodzi o czytanie. Trzeba podjąć niezrealizowane wyzwanie na nowo i tym razem mu sprostać. Mam tę moc, tylko niestety czasu brak.. :(
A teraz pora na wybór pierwszej pozycji w tym nowym roku. :) Kilka prezentów jeszcze czeka na mnie i nie wiem, który z nich wybrać na początek. Dam Wam z pewnością znać.
Tymczasem wszystkiego najlepszego w tym Nowym 2018 roku, wielu przeczytanych tytułów i realizacji podjętych celów. 🙌
2017. w pigułce ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)